Kiedyś łowienie na przynęty powierzchniowe kojarzyło mi się jedynie z pstrągami i lipieniami, które zbierały w strumykach imitacje jętek lub chrustów. W nizinnych wodach, w szczególności w tych stojących, nie mogłem odnaleźć gatunków, które regularnie mógłbym łowić na te przynęty. Do czasu…
Łowienie przynętami powierzchniowymi wbija sporego gwoździa w wędkarską logikę. Przełamuje wszelkie utarte schematy, dotyczące tych wabików i ich prowadzenia. Jadąc na okonie lub bolenie, nie wyobrażam sobie, żeby ich nie mieć ze sobą, ponieważ skuteczność tych przynęt niejednokrotnie mnie już zaskoczyła. Łowienie popperami, Walk Dogami lub crawlerami prócz swojej efektywności przynosi dużo frajdy i zabawy, to jest po prostu… miłość od pierwszego łowienia.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Huberta Sałka na stronie 30 WŚ 09/2021.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.