Sumiarstwo stało się dla mnie główną wersją wędkarstwa. Spędziłem wiele godzin na poszerzaniu wiedzy teoretycznej i przede wszystkim praktycznej. Setki dni nad wodą i poznawanie sumowych zwyczajów. Kiedy, gdzie i co je najbardziej przyciąga? Co sprawia, że są zainteresowane daną przynętą albo dlaczego inna jest dla nich całkowicie nieatrakcyjna? Jaka pora dnia czy nocy, stan i temperatura wody jest „ich”? Na te i setki innych pytań sam szukałem odpowiedzi, obserwując, próbując i działając!
A więc co z tymi obozami? Pewna ciepła, sierpniowa noc i myśl, że właściwie dlaczego nie dzielić się tą wiedzą z większą liczbą osób? Dlaczego nie dać szansy, aby ktoś pokochał sumiarstwo tak samo, jak ja? Wersję wędkarstwa, która jest pełna wyzwań, adrenaliny i przygody. Szybka konsultacja z przyjaciółmi, burza mózgówi jest! Doskonale wiedziałem, co mam robić! Następnego dnia, nie zastanawiając się, od rana zacząłem działać w tym kierunku. Zostało tak niewiele czasu do końca sezonu, a to musiało się udać! Jeszcze w tym samym tygodniu była wyznaczona data pierwszego w Polsce obozu sumowego na taką skalę. Zainteresowanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania i chociaż na początku było trochę chaosu, wszystko się udawało.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Michała Bryczkowskiego na stronie 18 WŚ 9/2019.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata.