Po lipcowych upałach, burzowych zawieruchach i niekończącej się wakacyjnej fieście urlopowiczów sierpień przynosi nam, wędkarzom, upragniony spokój nad wodą i wciąż obiecującą, choć nieco mniejszą aktywność naszych ulubionych gatunków ryb spokojnego żeru. Dla mnie to przede wszystkim czas linowych żniw.
Uwielbiam łowić duże ryby – dołujące podczas holu jesiotry, majestatyczne karpie i nieobliczalne amury, jednak prawdziwy relaks daje mi łowienie bodaj najurokliwszych przedstawicieli białorybu, pięknie ubarwionych – złotych, zielonych, a czasem czarnych jak smoła – linów.
ARENA WYDARZEŃ
Namiary na moje najlepsze linowe łowi- ska zawdzięczam Marcinowi Kosterze, który będąc prawdziwym zapaleńcem, zawsze pierwszy eksploruje nowe miejscówki, by potem po koleżeńsku dzielić się nimi. Pierwszy typ łowiska to glinianka o zmiennym charakterze układu dna, a drugi to typowa niecka, która ze względu na mocno zarośniętą rdestem strefę litoralu bywa dosyć wymagającym łowiskiem. Obie te miejscówki łączy to samo – miejsce gromadzenia się i (co za tym idzie) łowienia ryb.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Pawła Smyka na stronie 10 WŚ 08/2022.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.