Search
Close this search box.
Search
Close this search box.

Moje jezioro gigantów

Wędkując w miejscówkach sandaczowych, czasami trafiałem na pojedyncze wyrośnięte okonie. Za każdym razem ryby były solidnych rozmiarów, przekraczały 40 cm. Na którejś wyprawie wędkarskiej trafiłem okonia 46-centymetrowego. Podczas holu pod samą burtę łódki odprowadziły go jeszcze 4 sztuki pasiastych rozbójników i każdy z nich był większy w karku, jak- by dopiero napompowały się na siłowni.

NAJLEPSZE POMYSŁY RODZĄ SIĘ NA RYBACH

Po tym, co widziałem podczas holu, zacząłem marzyć o łowieniu okoni systematycznie i to takich, które przekraczają 40 cm. Niby niedużo, a jednak. Okonie toniowe oraz pasiaki mniejszych rozmiarów nie były brane pod uwagę. Byłem nastawiony na łowienie okoni o odpowiednim gabarycie. Na dwa sezony wędkarskie zaniedbałem moje ukochane sandacze.

Ciąg dalszy artykułu autorstwa Roberta Majchrowicza na stronie 32 WŚ 06/2022.

Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.

ZOBACZ TAKŻE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *