Temperatura wody podnosi się, a wraz z nią również aktywność ryb. Okoń jest już po tarle i zaczyna nadrabiać straconą energię po swoich amorach, często atakując z impetem wygrzewającą się w słońcu drobnicę.
W tym tekście chciałbym Wam przedstawić technikę, którą odkryłem kilkanaście lat temu, oglądając zagraniczne filmy. Twitching, w którym zakochałem się od pierwszego łowienia. Sama technika prowadzenia przynęty jest bardzo zbliżona do jerkingu. To nic innego jak wykonywanie szarpnięć (ang. „twitch”), które powodują, że nasza przynęta zaczyna odchodzić na boki, imitując ranną lub chorą rybkę. Całą pracę wykonuję „z nadgarstka”, dlatego skoki woblera są krótkie. No właśnie, czy każdym woblerem możemy tak tańczyć? Z pewnością nie. Do tej techniki możemy z powodzeniem wykorzystać wszelkie twitchbaity, w tym też popularne minnowy, ale o tym za chwilę. Co jakiś czas słyszę, że twitch jest skuteczny tylko i wyłącznie w ciepłych porach roku. Jednak moje doświadczenia pokazują, że odpowiednio zaprezentowany wobler może być skuteczny również w listopadzie czy grudniu.
Ciąg dalszy artykułu Cezarego Łosia na stronie 20 WŚ 05-06/2020.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.
Zobacz też: