Będąc na rybach często spotykamy się z sytuacją, gdy okonie są nad wyraz nieaktywne i przebywając w okolicach dna lub podwodnych zawad nie reagują na większość przynęt ani na różne sposoby ich prezentacji. Na szczęście jest kilka metod, które umożliwiają nam przechytrzenie nawet tak leniwych ryb, a na ich czele staje właśnie drop shot.
Niezwykle prosty w konstrukcji i użyciu zestaw, który nie wymaga od nas zbyt wielkich umiejętności, natomiast bardzo często staje się niezastąpionym rozwiązaniem nad wodą. Największą zaletą drop shota jest możliwość prezentacji przynęty przez bardzo długi czas w jednym miejscu. Jeśli jesteśmy pewni, że ryby znajdują się w danym areale, umieszczamy nasz zestaw w ich okolicy i zaczynamy pracę wędziskiem. To od nas zależy, jak długo będziemy obławiać dane miejsce. Możemy penetrować strefę przydenną częstymi skokami lub pozostawić ciężarek na dnie nawet na kilka minut. W tej metodzie nie ma złych ruchów, w zasadzie wszystko, co zrobimy, będzie poprawne, a kluczem do sukcesu pozostaje znalezienie najskuteczniejszego sposobu prezentacji przynęty w danym dniu.
Zobacz: Jakie ryby biorą w czerwcu?
UNIWERSALNA METODA
Jak wiemy, drop shot to nie tylko łowienie okoni i sandaczy. Śmiało możemy go adaptować do łowienia innych gatunków drapieżników. Mimo że jesteśmy w stanie łowić ich tak wiele, sama konstrukcja zestawu w wielu przypadkach będzie niemal identyczna.
Ciąg dalszy artykułu Kacpra Dowkszy na stronie 58 WŚ 05-06/2020.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.