Search
Close this search box.
Search
Close this search box.

Wiślane rapowanie z pontonu

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nadchodzi kalendarzowe lato. Wędkarska karuzela ruszyła na dobre. W naszych wodach można już łowić większość ryb drapieżnych. W tym czasie jednym z najchętniej wybieranych gatunków przez spinningistów jest boleń. Dzisiaj zabieram Was nad Królową polskich rzek, gdzie wspólnie z moim przyjacielem Arturem Janoszką z firmy Kenart skoncentrujemy się na poszukiwaniu srebrnych torped.

Wiślane rapowanie z pontonu

Od dłuższego czasu sezon boleniowy rozpoczynam nad Wisłą. Do tej rzeki mam około 250 km, dlatego w grę wchodzą raczej weekendowe 2-3 dniowe wypady. Wyruszam zawsze z pontonem i wycieczkę łączę z noclegiem na wiślanej wyspie. Spędzam tak prawie każdą majówkę. 

Burty, główki i przykosy

Odcinek na którym łowię jest bardzo malowniczy. Stare próby regulacji rzeki są już mocno zniszczone, główki często rozmyte, nie brakuje naturalnych przykos                 i piaskowych łach. Najlepiej trzymają się opaski, ale one też są zazwyczaj bogato porośnięte i nie kłują już tak w oczy, jak te świeżo usypane.

W maju przeważnie łowię sportowe ryby w przedziale 60-70 cm. Przeważnie o tej porze stan wód jest średni, więc liczba miejsc gdzie można znaleźć bolenie jest dość duża. Sprawdzają się miejscówki położone blisko brzegu. Wybieram wolniejsze burty z licznymi minizatoczkami, gdzie w nurcie są resztki zatopionych drzew i kawałków wyrwanej ziemi. Bolenie stoją często tam na kancie rynny i co jakiś czas ganiają ukleje, które kryją się w wolniejszej wodzie przy samym brzegu. Miałem jedną ulubioną burtę, przy której zawsze łowiłem ładnego bolenia. Na jej fragmencie był kawałek twardszego dna z pojedynczymi kamieniami i bolenie kręciły się tam zawsze, ganiały ukleje, które kryły się za mini cypelkami z kawałkami żwiru. Niestety burta została już zasypana i miejscówka straciła swoje walory.

Jeśli jednak stan wody w Wiśle jest powyżej średniej łowienie przy burtach może być nieskuteczne. Wówczas lepszym rozwiązaniem mogą okazać się główki. Nie wszystkie ostrogi są jednakowo rybodajne, ale przy prawie każdej kręci się jakaś dyżurna rapa. Staram się jedynie omijać te całkowicie zasypane piachem. Obławianie główki zaczynam oczywiście od warkocza, stopniowo wydłużając rzuty. Staram się rzucać tak by wobler przecinał warkocz pod różnym kątem. Bankowym miejscem jest piaskowa łacha usypana od wewnętrznej strony główki. Bolenie często patrolują ten obszar i nawet jak nie żerują, to stoją często przy jego kancie. Ponton często kotwiczę  poniżej główki, tak aby móc obłowić cały interesujący mnie obszar wody. Atrakcyjność danej główki w dużej mierze zależy od aktualnego stanu wody. Jeśli woda szybko opada lub się podnosi, to łowiska mogą się zmieniać z dnia na dzień.

Na początku boleniowego sezonu rzadko łowię na przykosach, ale w czerwcu jeśli poziom wody jest w miarę stabilny to poświęcam już sporą część czasu tego typu miejscówkom. Koncentruję się głównie na samym kancie kosy i tutaj też się staram, aby wobler przecinał to miejsce pod różnym kątem. Lubię ustawić się parę metrów powyżej kosy i rzucać w dół rzeki. W czerwcu, gdy już rzucam za sandaczem to dość często zdarza mi się przyłów boleniowy  na jasną gumę prowadzoną w opadzie. Prawie zawsze bolenie strzelają na kancie kosy. Przykosy podobnie jak burty są bardzo zależne od stanu wody i najlepiej, gdy od kilkunastu dni jest on stabilny.

Przy opaskach łowię najrzadziej ze względu na to, że odcinki te lepiej obławia się        z brzegu. Wówczas woblery pracują bardziej naturalnie niż jeśli przynęty są prezentowane z perspektywy pontonu, z którego częściej korzystam.

Skuteczne przynęty

Łowię prawie wyłącznie na woblery własnej produkcji. Modele, które dały mi najwięcej ryb to oczywiście Flash i Master. Ostatnio na rynku ukazała się większa wersja Flasha o długości 8 cm, i ten rozmiar do dużej Wisły pasuje mi bardziej, choć przy niskim stanie wody Flash 6 cm może okazać się skuteczniejszy. Wobler prowadzę szybkim  lub średnim tempem. Czasem robię krótkie pauzy, podobnie jak wędkarze trociowi łowiący w morzu. Kluczowy jest moment szybkiego startu przynęty, gdyż bardzo dużo brań jest po samym wpadnięciu woblera do wody. Kabłąk staram się zamykać zanim przynęta dotknie wody.

Z przyponem

Łowię wyłącznie na plecionkę o grubości 0,12-0,14 mm z dowiązanym fluorocarbonem 0,40 mm o długości około 50 cm. Z fluorocarbonem zestaw jest bezpieczniejszy, bo tak cieńka plecionka bardzo podatna jest na przetarcia, a te czasami zdarzają się w pobliżu główek. Na Wiśle przypon raczej nie zwiększa liczby brań, bo woda jest zazwyczaj mętna. Kiedyś łowiłem bez przyponu i bolenie też brały.

Podstawowy sprzęt

Sięgam po wędkę o długości około 2,4 m, o akcji umiarkowanie szybkiej i najlepiej dość głębokim ugięciu. Kiedyś używałem dłuższych wędzisk, ale na pontonie nie znajdują one zastosowania. Poza tym na przykład łowienie w dryfie długim kijem jest zdecydowanie trudniejsze. Kołowrotek w rozmiarze 3000 w zupełności wystarczy. Powinien jedynie idealnie nawijać plecionkę i mieć dobry hamulec. Preferuję wolniejsze młynki ze standardowym przełożeniem 5,2 do 1.

Wiślany klimat

Bardzo lubię boleniowe eskapady nad „Wisełkę”. Wiem, że są rzeki lub zbiorniki, na w których połowiłbym zdecydowanie lepiej, jednak urody Naszej Królowej nie sposób przecenić. Dla mnie najważniejsza jest sama otoczka, klimat i kontakt z naturą,          a ryby choć też ważne, schodzą na drugi plan. Są to odcinki o prawie naturalnym charakterze. Nieliczne stare główki są już mocno zniszczone, opaski mocno zarośnięte, nie brakuje dzikich burt, piaskowych łach, a brzegi często są bogato zarośnięte plątaniną chwastów, pokrzyw i wikliny. Charakterystyczne dla tych fragmentów rzeki są wysokie wapienne skały, które tworzą malownicze widoki. Poza rybami, odcinki te zamieszkuje wiele rzadkich gatunków ptaków, często widuję bociana czarnego czy np. czaplę białą. Niestety, są też całe kolonie kormoranów. Liczne tutaj bobry nie pozwalają spać, a ptaki śpiewają nawet w nocy. Na przełomie wiosny i lata warto też poszukać wygłodniałych po tarle kleni.

Artura Janoszkę wysłuchał Mateusz Porada

Obserwuj nas

ZOBACZ TAKŻE

PODOBNE POSTY

ZOBACZ TAKŻE

Komentarze
  1. PiotrG pisze:

    Szacun, przednia zabawa zakończona ogromnym sukcesem, gratki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Miesięcznik Wędkarski Świat – Oprócz nowoczesnego wędkarstwa, na łamach “WŚ” propagujemy zdrowy styl życia, ciekawe formy rekreacji, turystykę krajową i zagraniczną.