Dawno nie miałem takiej frajdy z wędkowania, jak wtedy, kiedy pierwszy raz posmakowałem tego stylu łowienia. Jako że jestem wychowany na przedrukach angielskich czasopism wędkarskich, już jako dziecko wiedziałem, że w odpowiednich rękach może to być bardzo skuteczna metoda. Ale żeby owa skuteczność rosła, trzeba ją praktykować, dlatego gdy udało mi się kupić pierwszy kołowrotek o ruchomej szpuli, od razu zacząłem treningi.
Niestety, w Polsce jest problem z dostępnością tego rodzaju sprzętu i prym wiodą klasyczne kołowrotki ze stałą szpulą. Uważam to za duży minus, ponieważ nie ma bardziej precyzyjnego narzędzia do łowienia w rzece niż centrepin, który kontrolujemy za pomocą kciuka. Wędkarz decyduje, jak szybko obraca się szpula, a to z kolei przekłada się na prowadzenie zestawu. Możemy to robić bardzo dokładnie, powiedziałbym nawet, że z chirurgiczną precyzją!
Te zalety powodują, że w sprawnych rękach centrepin staje się bardzo łownym narzędziem.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Marcina Kostery na stronie 16 WŚ 02/2021.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.