...
Search
Close this search box.
Search
Close this search box.

Neris – moja odwzajemniona miłość

W poprzednim numerze opisałem łowienie ryb łososiowatych w skandynawskich dużych wodach stojących. Łowiska te przedstawiłem jako alternatywę dla styczniowych wyjazdów nad polskie, zatłoczone rzeki.

Jak czas i wyniki pokazały, nie myliłem się co do stanu naszych wód. Z niekłamanym żalem stwierdzam, że troci jest coraz mniej. Gdy jednak tylko zrobi się nieco luźniej nad pomorskimi rzekami i trochę powieje z pół- nocy, nie wykluczam, że z sentymentu znów je odwiedzę z wędką w ręku. W tym roku na start sezonu wybrałem jeszcze inny kierunek wyjazdu. Po 2 latach nieobecności udało mi się znowu odwiedzić Neris. Ta litewska rzeka wpadająca do Niemna jest, moim zdaniem, jednym z lepszych łowisk dużych ryb. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest tam łatwo złowić łososia lub troć. Wręcz przeciwnie, trzeba dużo samozaparcia i jeszcze więcej szczęścia, aby odnieść sukces. Jednak 500 km rzeki drożnej dla wędrówki ryb z płetwą tłuszczową działa na wyobraźnię. Oczywiście najpierw trzeba zlokalizować łososia, a potem pozostaje tylko „drobnostka”, należy sprowokować go do ataku… Ci, którzy uganiają się za łososiowatymi, dobrze wiedzą, że te z reguły są bardzo niechętne do współpracy.

Ciąg dalszy artykułu autorstwa Pawła Mireckiego na stronie 18 WŚ 02/2022.

Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.

ZOBACZ TAKŻE

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.