Czytając w sieci artykuły o śmierci wędkarza, najczęściej spotykamy się z informacjami o utonięciu. Jednak tym razem będzie inaczej. Mianowicie 28 grudnia 2024 roku, nad północno-wschodnim wybrzeżem Australii 40-letni mężczyzna został śmiertelnie zaatakowany przez rekina. Mężczyzna, który wędkował z rodziną w pobliżu wyspy Humpy Island, oddalił się na około 18 kilometrów od brzegu, kiedy nagle stał się ofiarą drapieżnika.
Wędkowanie z tragicznym zakończeniem
Atak miał miejsce około godziny 16:30 czasu lokalnego. Mężczyzna odniósł rozległe obrażenia szyi. Na miejsce zdarzenia natychmiast wysłano śmigłowiec pogotowia ratunkowego. Mimo intensywnych wysiłków zespołu medycznego nie udało się uratować mężczyzny, który zmarł tuż przed godziną 18:00. Wędkarzem był Luke Walford, pastor pracujący na co dzień z młodzieżą. Nie znamy zaś szczegółów tego jak doszło do ataku.
Faktem jest, że w wodach oblewających brzegi Australii żyje nawet 180 gatunków rekinów. Jednak za ataki najczęściej odpowiadają:
- żarłacz biały,
- żarłacz tygrysi,
- żarłacz tępogłowy.
Ataków jest coraz więcej
W 2024 roku w australijskich wodach odnotowano co najmniej cztery ataki rekinów na ludzi. To bez wątpienia zwraca uwagę na rosnące ryzyko związane z tymi drapieżnikami. Natomiast ostatni z incydentów miał miejsce na początku grudnia w Queensland. To właśnie tam 60-letni nurek został zaatakowany przez rekina. Dodajmy też, że informacje o szczegółach takich zdarzeń możemy znaleźć w Australian Shark-Incident Database. Jest to najważniejsze źródło danych na temat interakcji ludzi z rekinami w Australii.
Wspomniana baza danych, jest zarządzana przez Taronga Conservation Society i gromadzi szczegółowe informacje o atakach. Mianowicie lokalizację, warunki środowiskowe oraz rodzaj rekina zaangażowanego w incydent. Dzięki tym danym naukowcy i władze mogą lepiej zrozumieć wzorce i przyczyny ataków.