Wiatr na czerwono we wszystkich prognozach, które nawiasem mówiąc zmieniają się co 4 godziny, nie ułatwia życia morskim wędkarzom. Łososiowcy zgodnie stwierdzają, że to najgorsza jesień w krótkiej historii polskiego morskiego trollingu . Nawet jeśli uda się wypłynąć na kilka godzin, to ryby są tak rozbite, że trafienie na nie jest kwestią przypadku. Najdzielniejsze łódki w listopadzie wyszły w morze zaledwie 4 razy, a w grudniu dopiero wczoraj i to też przy nie najlepszych warunkach. Ale łososie były. Nam łososiowe szczęście nie dopisało za to na pokładzie zawitał nowy trociowy rekord pontonu – 87 cm. Ale okupione to było ciężkim dwugodzinnym powrotem do Helu pod wredną południową falę, co i raz wlewającą się do pontonu. Wróciliśmy przemoczeni i obici przez morze. Trzeba chyba czekać na mróz i stabilną przewidywalną pogodę. Pozostają śledzie, które weszły do portów i sandacze na Wiśle.