Po czteromiesięcznym okresie szczupakowej posuchy nastał 1 maja, dla mnie prawdziwe święto.
Nie wyobrażam sobie innego sposobu jego obchodzenia, jak tylko całodzienna pogoń w poszukiwaniu
wygłodniałych „zębatych”.
Pierwszomajowe spotkanie ze szczupakiem poprzedzone jest oczywiście kilkudniowymi przy- gotowaniami sprzętu. Na majówce wszystko musi grać, bo to przecież w dużej mierze sprawność sprzętu wpływa na końcowy sukces.
PRZEDBIEGI SZCZUPAKOWYCH ZMAGAŃ
Wybierając się na wiosennego szczupaka, zabieram ze sobą trzy zestawy. Pierwszy składa się z wędki castingowej o długości 1,98 m i z ciężarem wy- rzutu do 42 g, uzbrojonej w niskoprofilowy multiplikator z plecionką o śred- nicy 0,16 mm, którą obsługuję przede wszystkim jerki oraz woblery twitchingowe. Drugi składa się z wędziska o długości 1,98 m i z ciężarem wyrzutu do 35 g, uzbrojonego w kołowrotek wielkości 3500 o stałej szpuli z plecionką o średnicy 0,14 mm, którym to obsługuję małe i średnie przynęty gumowe, a także błystki wahadłowe i obrotowe. Trzeci składa się z wędziska o długości 2,2 m z ciężarem wyrzutu do 90 g, uzbrojonego w kołowrotek wielkości 4000 z plecionką o średnicy 0,18 mm. Zestaw ten przeznaczony jest do dużych przynęt gumowych. Pisząc o sprzęcie, muszę wspomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym elemencie łodzi – o silniku do niej. Wybierając się na wiosennego szczupaka z płytkiej wody, jako napędu łodzi używam tylko i wyłącznie silnika elektrycznego. Mo- im zdaniem na płytkim łowisku używanie nawet najmniejszego silnika spalinowe- go wielokrotnie zmniejsza szansę na spotkanie z okazałym „zębatym”. Ryby te po kilkumiesięcznej przerwie w kontaktach z wędkarzami są bardzo ostrożne i wszelkie nienaturalne dźwięki mogą negatywnie wpłynąć na ich żerowanie.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Łukasza Adamiaka na stronie 10 WŚ 05/2022.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.