Archiwum dnia: 25 lipca 2022

O ile ze złowieniem rzecznego leszcza na podniesionej wodzie czy na niżówce w nocy nie ma większego problemu, o tyle w tytułowych okolicznościach bywa to niezwykle trudne. Mówię oczywiście o moich odcinkach dolnośląskiej Odry i doświadczeniach związanych z własnymi oraz kolegów feederami. Podkreślam to, gdyż na dolnej Odrze czy na Wiśle spostrzeżenia wędkarzy mogą być zupełnie inne. Na dużej (niepowodziowej), wakacyjnej wodzie nie ma najmniejszego problemu z leszczami, bowiem pięknie wchodzą w międzytamia i naprawdę niepotrzebna jest żadna filozofia, by je łowić. Nieco trudniej – ale wciąż relatywnie łatwo – jest złowić leszcza na niżówce w nocy. Zwłaszcza teraz, kie- dy przez kilkuletnie niżówki brzegi Odry strasznie pozarastały i nawet przy bardzo niskim stanie wody ryby mają dostęp do „trawiastych wyżerek”. To znacząco ułatwia sprawę, gdyż nocne leszcze jeszcze chętniej wychodzą na płycizny, a wtedy złowienie ich – na upartego, to nawet i bez użycia zanęty, gdyż potrafią one spędzić…

Dowiedz się więcej

karp

Idea napisania tego tekstu pojawiła się we mnie już jakiś czas temu, jednak potrzebowałem do tego tematu… dojrzeć. Mam dziś zamiar poświęcić nieco miejsca przetrwaniu i drodze, a wszystko oczywiście w okolicznościach, które definiują nas jako prawdziwych pasjonatów wędkarstwa. Od kilku lat lipiec jest dla mnie okresem, w którym nie jestem w stanie przewidzieć niczego z prawdopodobieństwem uprawniającym mnie do dawania innym wędkarskich rad typu: zrób tak, a na pewno się uda. Dlaczego? ZMIANY KLIMATYCZNE Z moich obserwacji wynika, że od pewnego czasu lipiec jest miesiącem znacz- nie mniej stabilnym pogodowo niż choćby czerwiec. Ciąg dalszy artykułu autorstwa Pawła Smyka na stronie 14 WŚ 07/2022. Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.

Kiedy po raz pierwszy złowiłem sandacza, uświadomiłem sobie, że to jest właśnie ta ryba, którą chcę łowić. Odkąd tylko sięgam pamięcią, uwielbiałem sandacze i nie mogłem się doczekać kolejne- go wyjazdu na ryby z moim ta- tą. Kiedy tylko rzucał hasło wyjazdu na ryby, a były to wprawy weekendowe, przez cały tydzień chodziłem napalony i nie mogłem się doczekać, kiedy minie tych kilka dni w szkole i znów będę mógł spędzić czas na rybach. W DZIECIĘCYCH OCZACH Kiedy jeszcze pomykasz do szkoły, mam tu na myśli podstawówkę, czas jakoś wolniej płynie, a każdy dzień w szkole trwa wieczność. Kiedy zbliżał się piątek i po kilku lekcjach rozbrzmiewał ostatni dzwonek, musielibyście widzieć moje zadowolenie i uśmiech na twarzy, gdyż już wiedziałem, że do kolejnego wędkowania zostało ostatnie naście godzin. Ciąg dalszy artykułu autorstwa Roberta Majchrowicza na stronie 10 WŚ 07/2022. Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.

3/3