„Złów i wypuść” to najważniejsza zasada, jaką musi kierować się wędkarz, który pragnie dumnie nazywać się karpiarzem. Złowionym rybom należy się bezwzględny szacunek i zapewnienie najwyższego poziomu bezpieczeństwa. Z doświadczenia wiem, że jest to temat skomplikowany i nie ogranicza się tylko do momentu położenia złowionej ryby na macie karpiowej, ale zaczyna się już znacznie wcześniej.
MIEJSCE POŁOŻENIA ZESTAWU KOŃCOWEGO
W mojej ocenie dbałość o bezpieczeństwo ryby zaczyna się na etapie sondowania i wyboru miejsca położenia zestawu. Wiem, że trudno dostępne miejsca z powalonymi drzewami, starymi pomostami i innymi zawadami to jedne z najlepszych miejsc na położenie zestawu karpiowego. Czasami jednak należy kierować się zdrowym rozsądkiem i już na tym etapie przeanalizować szanse na wprowadzenie karpia lub amura do podbieraka.
BEZPIECZNE ŁOWISKO
Sprawa jest prostsza, jeżeli mam do dyspozycji środek pływający w postaci łódki lub pontonu. W takiej sytuacji często nie podejmuję walki z brzegu, lecz spokojnie, na luźnej żyłce napływam na miejsce, w którym położyłem zestaw. Będąc na miejscu, obserwuję wodę z nadzieją, że uda mi się dostrzec karpia stojącego blisko drzewa lub innej zawady, gdzie czuje się całkowicie bezpiecznie. Zdarza się, że w takim momencie możemy wprowadzić rybę do podbieraka, a jeśli nie, zaczyna się mozolne poszukiwanie naszej strzałówki. Po jej odnalezieniu często musimy ją przecinać i ponownie wiązać, aż do uzyskania całkowitego kontaktu z rybą. Sytuacja zmienia się diametralnie, jeśli nie mamy możliwości korzystania ze środków pływających, a łowisko oferuje wiele bardzo trudnych technicznie miejsc do położenia zestawu. Właśnie taka woda ukształtowała mnie jako karpiarza i właśnie tam zobaczyłem, jak wiele złego może wyrządzić nieodpowiednie podejście do naszego hobby.
Ciąg dalszy artykułu Waldemara Woźniaka na stronie 34 WŚ 05-06/2020.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.
Zobacz też: