Niewielkie nizinne rzeczki to bardzo ciekawe łowiska na zimową porę. Podczas ciepłych miesięcy stwarzają tak dobre warunki wzrostu wodnym roślinom, że te bujnie zarastają je od brzegu do brzegu, dając doskonałe schronienie rybom. Latem w małych, zarośniętych rzekach nie sposób łowić ani wędkarzom, ani rybakom i kłusownikom. Także naturalne drapieżniki mają problem, aby upolować rybę. Jeśli dodamy do tego doskonałą bazę żerową, robi się nam prawdziwy raj dla ryb, w którym bardzo szybko rosną.
Łowiska takie otwierają swoje wody przed wędkarzami dopiero zimą. Kiedy na dno opadnie już cała roślinność, mamy wreszcie możliwość zarzucenia wędki. Zimą dodatkowym atutem jest niska temperatura, która skutecznie zniechęca wędkarzy do spędzania czasu nad wodą, dzięki czemu najczęściej jesteśmy nad rzeką sami w całkowitej ciszy i spokoju. Chociaż już sama cisza i spokój to wystarczające powody, aby wybrać się z wędką nad wodę, to warto jeszcze zadbać o to, aby złowić kilka ryb, co zimą naprawdę nie jest łatwe. Choć małe rzeczki pełne są ciekawych ryb takich jak: liny, brzany, certy czy klenie to jednak zimą mamy o wiele większe szanse złowić w nich płoć, jelca lub jazia i właśnie w kierunku ich upodobań powinny pójść nasze przygotowania. Chciałbym powiedzieć o dwóch zimowych sposobach łowienia w rzece. Głównym celem pierwszego z nich jest płoć, a drugiego jaź i jelec. Choć upodobania pokarmowe zarówno płoci, jak i jazia są bardzo podobne, to jednak zimą przebywają w całkiem innych miejscach. Jaź i kleń to przede wszystkim nurt, środek rzeki i równe, piaszczyste dno, natomiast płoć wręcz przeciwnie – spokojna woda, głębokie, muliste zatoki, najlepiej blisko trzcin lub pozostałości roślin.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Tomasza Horemskiego na stronie 18 WŚ 02/2020.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.
Zobacz też: