Oddanie do użytku w 1968 r. zapory w Solinie w ogromnym stopniu wpłynęło na San, który w okolicach Leska i Zagórza z krainy brzany zmienił się w górską rzekę.
Zrzuty wody z zapory sprawiają, że latem w Sanie woda jest zimna i dobrze natleniona, a zimą stosunkowo ciepła, co powoduje, że rzeka praktycznie od Zwierzynia do Zagórza nie zamarza. Są to idealne warunki dla ryb łososiowatych i lipieni, które zostały introdukowane w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Ryby w tak świetnym dla siebie środowisku przystąpiły do naturalnego tarła. Głowacice najpierw pojawiły się w Hoczewce – dopływie Sanu. Był to narybek przywieziony przez prof. Andrzeja Witkowskiego oraz Mieczysława Kowalewskiego z ośrodka w Łopusznej. Podczas V Mistrzostw Świata w Wędkarstwie Muchowym w 1985 r. nieznana ryba pozbawiła zawodników much, rwąc cienkie przypony. Były to wyrośnięte głowacice, które spłynęły do Sanu z Hoczewki. Pierwsze osobniki były łowione głównie na spinning. Prekursorem łowienia głowacic w Sanie metodą muchową na nimfę był Andrzej Małeta, który używał imitacji larw chruścika i jętki majowej. W latach 90. nastąpiła implozja gatunku. Można było złowić nawet kilka ryb powyżej 70 cm dziennie, w tym okazy przekraczające magiczny metr! Głowacice znalazły doskonałe warunki; ich naturalnymi tarliskami stały się Hoczew- ka, Olszanka i potok Tyrawski. Do dziś w kwietniu możemy zaobserwować tarło tych majestatycznych ryb łososiowatych w Sanie. Co ciekawe, para buduje kilka gniazd zlokalizowanych w różnej odległości od brzegu, tak jakby intuicyjnie przeczuwała, że w wyniku pracy turbin na zaporze poziom wody w Sanie często się zmienia i niektóre gniazda mogą zostać pozbawione życiodajnej wody. Do tarła przystępują osobniki dojrzałe, ok. 90-centymetrowe, o masie ok. 5 kg. Samce pilnujące gniazd tarłowych są bardzo agresywne.
Ciąg dalszy artykułu autorstwa Ernesta Nowaka na stronie 16 WŚ 11/2020.
Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.