„(…) Powtarzalne łowienie linów na spinning w dzikich zbiornikach, bardzo spokojnych odcinkach kanałów czy starorzeczach ma sens od zejścia pokrywy lodowej (o ile była), do czasu, aż w kwietniu temperatura regularnie będzie przekraczać 17–18 stopni w dzień. Łowimy w dni słoneczne, ale wyraźnie chłodniejsze, z silnym wiatrem z zachodu. Ciśnienie przeciętne dla danego rejonu lub trochę niższe. Pora chyba nie ma znaczenia.
Wabik, jak w przypadku innych gatunków, ma znaczenie – zaraz po wytypowaniu właściwego miejsca i czasu oraz po trafieniu na sprzyjającą aurę. Wybierając go, kierujmy się następującymi wytycznymi: to, co zawiążemy na końcu zestawu, powinno być możliwie lekkie, małe (1–4 cm), powinno naśladować pokarm zwierzęcy i być miękkie („gumowe”). Odpadają więc wszelkie błystki i woblery. Według mnie kolor nie ma znaczenia. Wszystkie zeszłoroczne liny złowiłem z kolegami na silikonowe imitacje głównie bezkręgowców wodnych (ale nie tylko) w kolorach białym, czerwonym, fioletowym i wszelkich odcieniach zieleni czy brązu. Wybór obecnie jest naprawdę duży. Do tej pory stosowałem…”
„Liny na spinning”? Adam Kozłowski, specjalista od regularnego łowienia na sztuczne przynęty białych ryb, udowadnia, ze jest to możliwe. Przeczytajcie jego artykuł w „Wędkarskim Świecie” 3/2018 na stronie 54.