Piotr Gołąb

stały współpracownik

Wędkarstwo było w jego rodzinie odkąd pamięta. Na pierwsze poważne wyprawy, w tym te nocne wybierał się wraz z ojcem i starszym bratem. Piękne złote karasie czy też liny łowione na spławik dawały nieopisaną radość. Będąc nastolatkiem niemal każde wakacje spędzał w urokliwym miejscu, gdzie Dunajec kończy swój bieg i wpada do Wisły. To tutaj uczył się łowić metodą spinningową klenie i bolenie, które wówczas występowały tam w dużych ilościach. W wędkarstwie ceni sobie różnorodność, możliwość poznawania nowych łowisk, bo przecież obok samego łowienia jest to równie ciekawe. Kiedy przywędrował na Lubelszczyznę otworzyły się przed nim nowe możliwości. To tutaj zakochał się w pstrągach i na jakiś czas zdradził spinning zamieniając go na muchówkę. Dzisiaj używa obydwu metod czerpiąc z jednej i drugiej dużo przyjemności. Tutaj też „uzależnił" się od granicznego Bugu, któremu poświęca sporo wędkarskiego czasu. Od wielu lat bierze udział w zawodach GPX w metodzie spinningowej. Podpatrywanie oraz rozmowy z kolegami, którzy rzeki takie jak Wisła, czy Wieprz znają jak własną kieszeń są dla niego nieocenione i po prostu przyjemne. Choć nigdy nie uważa się za typowego zawodnika, bardzo lubi te spotkania w gronie prawdziwych pasjonatów. Gdyby miał wskazać na ulubione gatunki wpisane w swój spinningowy kalendarz, nie mógł by nie wspomnieć o boleniach, tych rzecznych jak również z wód stojących. Pstrągi potokowe też mają w nim swoje szczególne miejsce, choć tak jak wspomniał, w wędkowaniu nie lubi nudy, więc poświęca też sporo czasu innym drapieżnikom. Kiedy zmęczy go przedzieranie się przez nadrzeczne burty, z niekłamaną przyjemnością zamienia spinning na wędki karpiowe, w napięciu oczekując efektownego odjazdu. Od wielu też lat zajmuje się też tworzeniem przynęt, głównie woblerów dedykowanych boleniom, jak również kleniom, jaziom, czy też pstrągom. To jego druga obok samego wędkowania pasja, której poświęca każdą wolną chwilę. Z racji artystycznego wykształcenia, zajmuje się też rzeźbą i malarstwem, nie tylko o tematyce wędkarskiej.

Listopad dla wytrwałych

Listopad to miesiąc, na który zawsze czekam z niecierpliwością. Kiedy nastaje czas totalnej szarzyzny, a pogoda zachęca bardziej do zaparzenia herbaty i pozostania w cieple czterech kątów, kompletuję sprzęt na grubego zwierza i ruszam na wschód. Celem moich wypraw jest graniczny Bug a odcinki, które najchętniej odwiedzam, rozciągają się pomiędzy Włodawą a Dorohuskiem. Rzeka ta […]