Prawdziwi wędkarze robią wszystko aby nasze łowiska były pełne ryb, a nad wodą było czysto i bezpiecznie. Inni zaś łamiąc prawo, próbują ten stan rzeczy za wszelką cenę zmienić. Kłusownicy są prawdziwą plagą. Na szczęście coraz częściej trafiają przed sąd, który nie waha się zasądzać dotkliwych kar.
Kłusownik z Łęcznej
Dobiegający powoli do końca marzec był wyjątkowo pracowity dla policji i służb Społecznej i Państwowej Straży Rybackiej. Wcześniej pisaliśmy o kłusowniku z Łęcznej, który wpadł dzięki współpracy Straży Ochrony Wód PZW Lublin i Społecznej Straży Rybackiej. Kłusownik został złapany na gorącym uczynku. Jego łupem padło 21 szczupaków, policjanci zabezpieczyli również sprzęt do nielegalnego połowu ryb.
Rodzinne kłusowanie za 35 000 złotych!
Równo tydzień temu (24 marca) finału doczekała się sprawa rodzinnego kłusowania. 16 marca ojciec i syn zostali złapani na gorącym uczynku na Jeziorze Łasińskim Dużym (pow. grudziądzki). Używając sieci pozyskali łącznie 97 kilogramów ryb, głównie karpi, sandaczy, karasi i linów. Sąd Okręgowy w Toruniu prawomocnym wyrokiem zasądził po około 35 000 złotych nawiązki na rzecz Polskiego Związku Wędkarskiego w Toruniu. Zamiast nielegalnego zysku, budżet na święta w kłusowniczej rodzinie znacznie się uszczupli. Nie żałujemy. W końcu dotkliwa kara za kłusownictwo!
Wędkarz wpadł w Nieporęcie
Jednak kłusownictwo to nie tylko „wielkie sprawy” z dziesiątkami kilogramów ryb w sieciach. To również, a może przede wszystkim wędkarze, którzy świadomie lub nie łamią zakazy. 26 marca na Jeziorze Zegrzyńskim w Nieporęcie policja zatrzymała 21-letniego wędkarza, który wędkował w rejonie objętym zakazem wędkowania. Policja zabezpieczyła sprzęt wędkarza, a sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Za popełniony czyn grozi mu grzywna, ograniczenie lub nawet pozbawienie wolności do lat dwóch. Oto niefortunny przykład jak przez niepozorne wędkowanie z wędkarza stać się przestępcą. Czy warto? Musicie odpowiedzieć sobie sami.