Archiwum dnia: 1 lipca 2021

sum

Lipiec – sezon sumowy w pełni. W tym roku na Wiśle to nawet druga połowa sezonu, bo dźwięk kwoka słyszałem już w kwietniu. Wielu wędkującym przepisy dotyczące łowienia sumów, jak widać, nie przeszkadzają… C i bardziej bojaźliwi nie mają ze sobą wędki, tylko uderzają kwokiem i patrzą w echosondę. Do końca nie wiem, w jakim celu. Może szukają ryb, żeby już 1 czerwca rozłożyć zestawy stacjonarne? Taki sumowy falstart ma wpływ na wyniki wędkarskie tych, którzy chcą rozpocząć połów, kiedy pozwala na to prawo. Pierwszomajowa wycieczka szybkim skuterem 300 km w górę rzeki uświadomiła mi skalę problemu oraz fakt, że za wszelką cenę niektórzy chcą złowić suma przed innymi. Odcinek od Kozienic do Sandomierza to istna mekka majowych łowców sumów. Pierwsze łódki łowiących z kwokiem mijaliśmy tuż powyżej progu elektrowni. O nie, to nie były kłusownicze pychówki, tylko pontony i doskonale wyposażone łódki aluminiowe. Piszę o tym nieprzypadkowo, bo lipiec…

Dowiedz się więcej

Uciążliwa leszczowa drobnica to zmora wielu łowisk na Mazowszu, gdzie najczęściej wędkuję. W krańcowych przypadkach kompletnie uniemożliwia dobranie się do dużych ryb innych gatunków, ale także do wyrośniętych sztuk swojego własnego. O szczęściu może mówić ten, kto ma łowisko z tak ukształtowanym dnem i taką głębokością, aby wstępnej selekcji dało się dokonać już na etapie wyboru miejsca położenia zanęty. Potem można pogłębić ten efekt przez nęcenie długo- okresowe wprost na trasach wędrówek wielkich łopat. A na koniec, w dniu finału, siedzieć z konkretnym kąskiem na haku i mieć pewność, że jeśli zaczną brać leszcze, to jest duża szansa na ich godziwe rozmiary. Rozmarzyłem się. Niestety, na mazowieckich płytkich stawach czy żwirowniach z płaskim na ogół dnem i tłumami wędkarzy na brzegu coś takiego trudno sobie wyobrazić. Może koledzy łowiący na bezkresie bużańskich starorzeczy maja takie możliwości, ale kto chce sobie po prostu przy sobocie albo po pracy wyskoczyć na rybki…

Dowiedz się więcej

Mamy upragnione wakacje. W lipcu każdy na pewno marzy o pięknej, słonecznej pogodzie i chwili odpoczynku. Wiąże się to niestety z weekendowym obłożeniem wielu miejscówek, szczególnie tych z łatwym dojazdem. Długo szukałem „swojego” miejsca, w którym będzie mi dane połowić ryb. Nie byle jakich ryb, bo staram się łowić duże, które zawsze dostarczają dreszczyk emocji i powodują, że chce się tam wracać. W ostatnim roku dużo czasu poświęciłem na szukanie kleni. Łowiłem je na wszystkie sposoby. Zaczynając od feedera, na przepływance, ze spławikiem kończąc. Podobało mi się, że było to aktywne łowienie, zawsze znalazłem również trochę spokoju. Niestety spory upał powodował, że łowienie w okolicach południa bywało męczarnią. Przedziera- nie przez nadrzeczne krzaki i pokrzywy nie dość, że było męczące, to jeszcze pobudzało do żerowania komary i inne owady. Niektórzy mogą powiedzieć, że to sama przyjemność, ponieważ obcujemy z przyrodą. Ja jednak szukałem dalej i znalazłem… o wszystkim zdecydował przypadek.…

Dowiedz się więcej

3/3