Archiwum dnia: 5 kwietnia 2021

Wędkarstwo spławikowe to jedna z najstarszych i najbardziej powszechnych metod wędkarskich. Swoją przygodę od tej właśnie metody rozpoczął również Bogusław Brud – dla wielu osób wielki autorytet, mistrz w dziedzinie wędkarstwa spławikowego, właściciel firmy BOLAND. Maciej Białdyga: Jak to się zaczęło? Bogusław Brud: Urodziłem się i mieszkałem w Rzeszowie, a mój dom rodzinny znajdował się około 500 m od Wisłoka, nad którym spędziłem niemal całe moje dzieciństwo i młodość. To właśnie tam, razem ze starszym bratem Janem, złotym medalistą Mistrzostw Polski, stawiałem pierwsze kroki w wędkarstwie. Pierwszy poważny zdobyty przeze mnie tytuł to Mistrzostwo Polski juniorów i drużynowe MP w 1974 r. W tym czasie trenerem drużyny rzeszowskiej był Zygmunt Wojturski, któremu zawdzięczam pierwsze medale. Co roku w Rzeszowie organizowany jest Memoriał Zygmunta Wojturskiego, którego głównym organizatorem i sponsorem jest firma Boland. Wędkarstwo od dziecka było moja pasją, a pracę i życie zawodowe z branżą wędkarską rozpocząłem zdecydowanie później. M.B.:…

Dowiedz się więcej

Miałem problem z dobraniem się do leszczy po zejściu pokrywy lodowej. Ryby, które żerują przez okrągły rok, w okresie wczesnowiosennym skutecznie omijały moją przynętę. Oczywiście nie mówię o małych przedstawicielach bremesów, bo te żerują zawsze i nie ma problemów z ich łowieniem. Wystarczy założyć małą przynętę na hak i mamy brania prawie co zarzut. Ale czy każdemu chce się bawić w przerzucanie dużej liczby małych ryb? Myślę, że nie. Sporo czasu myślałem nad znale- zieniem dobrego i, co ważne, skutecznego rozwiązania. Jak to u mnie bywa, zdecydował przypadek… Aczkolwiek, gdy zacząłem go głębiej analizować, okazało się, że w „przypadku” jest trochę więcej sensu. Zacznijmy jednak od początku. Łowienie standardowo rozpoczynam od posłania w łowisko paru podajników w celu zwabienia ryb. Nigdy nie chcę za dużo nęcić, szczególnie na wiosnę, chodzi tylko o zainteresowanie ryb pokarmem. Wrzucenie dużej porcji zawsze wiąże się z ryzykiem, ponieważ ryby mogą się nasycić naprawdę małą…

Dowiedz się więcej

Dobre łowisko linów kojarzy mi się z bujną roślinnością w cieplejszym okresie. Obserwując ich zachowania w wodzie o dużej przezroczystości, dostrzegłem cykliczne przemieszczanie się utartymi szlakami (czy tunelami w roślinach), a zarazem spowolnienie ruchów w miejscach pozyskiwania pokarmu. Dzięki temu zrozumiałem, że oprócz dopasowania sprzętu, zanęt czy też przynęt czeka mnie istne polowanie z podchodami. Bez wątpienia lin to godny przeciwnik, zasługujący na miano ryby najbardziej poszukiwanej przez wędkarzy. W przypadku tych ryb łatwiej byłoby wymienić przynęty, których nie chcą pobierać niż te, które lubią. Ich menu obejmuje m.in. ochotki, larwy much oraz ich poczwarki. Do ulubionych smakołyków zaliczają także czerwone robaki, rosówki, a nie gardzą nawet ślimakami. W wędkarskich pudełkach stałymi elementami są wszelkiego rodzaju odpowiednio przygotowane ziarna: konopi, kukurydzy, grochu i pszenicy, a także pęczaku. Ciąg dalszy artykułu autorstwa Waldemara Stachniaka na stronie 12 WŚ 04/2021. Zachęcamy również do prenumeraty Wędkarskiego Świata – szczegóły tutaj.

3/3