Archiwum dnia: 12 maja 2020

łowienie-z-wody

Odkąd pamiętam, wchodziłem do wody. Branie, nierzadko pod samymi nogami, to dla mnie kwintesencja wędkarstwa. Wszystko ma jednak swoje plusy i minusy. I o tym będzie ten tekst. Potrafiłem cały dzień przestać w nurcie Skawy, polując z delikatną przepływanką na brzany i świnki. Kiedy w końcu na dobre złapałem za spinning, moje „czaplowanie” przerodziło się w obsesję. Zawsze miałem wrażenie, że pod drugim brzegiem rzeki będą lepsze wyniki, a jeśli głębiej wejdę w jezioro, to złowię większe okonie. Na rynku były dostępne niewygodne wodery, do których i tak, po kolejnym kroku do przodu, wlewała się woda. Brodziłem więc w trampkach a latem w sandałach. Dzisiaj za tę nierozwagę odpłacają mi wszystkie stawy. I chociaż ciągle wchodzę do wody – robię to z większą rozwagą. BEZPIECZEŃSTWO Wiele razy zdarzyło się, że dosłownie walczyłem o życie. Za głęboko, za szybki nurt, źle dopasowane obuwie czy spodniobuty. Z wodą nie ma żartów. To…

Dowiedz się więcej

1/1